# Wojna filmowców

Zacznę od wyrażenia mojego niezmiernego ukontentowania, że pod koniec 2021
roku zapomniałem napisać swoich kanonicznych przepowiedni[1], zresztą, jak
przeglądam blog, pod koniec 2020 roku również tego zaniechałem. W ten
sposób przegapiłem snadnie całą epidemię. To znaczy nie wtopiłem
przepowiadając, że się nie wydarzy. Oczywiście wtopiłem rozważając jej
potencjalne skutki. Teraz, gdy to sobie czytam - śmiech pusty mię ogarnia.

=> {filename}../2019-12-30-Przepowiednie-2020-rok.md 1:
{filename}../2019-12-30-Przepowiednie-2020-rok.md

A tutaj ani się człowiek obejrzał, a rzeczywistość spłatała kolejnego
figla i za naszą wschodnią granicą wybuchła pełnoskalowa wojna.

To znaczy wcześniej była taka trochę nie teges, pełzała ona sobie
niespiesznie już od 2014 roku, po gwałtownym rozbłysku, gdy Rosja zrobiła w
bambuko rozbałaganioną Ukrainę, porwała im Krym i zajęła spory kawałek
przemysłowego Donbasu. Ale od tamtej pory, gdy już armia ukraińska trochę
się pozbierała i przejęła od ochotniczych, skrajnie nacjonalistycznych
pułków zadanie obrony ojczyzny (nb. widać, że do niektórych spraw skrajni
nacjonaliści mogą być jak znalazł), zepchnęła tzw. separów do
ograniczonego obszaru, działania sprowadzały się do wzajemnego
odstrzeliwania snajperów i okazyjnych bombardowań artyleryjskich po cywilnych
obiektach typu np. domy mieszkalne, przedszkola, plaże itp.

I nagle pod koniec zeszłego roku putinowska Rosja zaczęła gromadzić wojska
na granicy z bratnim krajem (bo dla Rosji wszystkie kraje są bratnie, a ona
nic nie robi, tylko walczy o pokój). Zaczęło się zgadywanie: blef li to,
czy może na poważnie?

## Deklaracja dla świętego spokoju

Mam zamiar jeszcze nie raz narzekać i krytykować. Dlatego dla świętego
spokoju (własnego i Was, Kochani Czytelnicy) muszę tu stanowczo
zadeklarować: ze wszech miar i stron popieram sprawę ukraińską. I nie ma we
mnie cienia zrozumienia dla tak zwanych racji rosyjskich. Uważam, że Rosja
odebrała sobie prawo do posiadania racji w momencie, kiedy dokonała
pełnoskalowej inwazji na Ukrainę.

=> %7Battach%7Drus-granice.jpg Wymarzone imperialne granice Rosji od strony
Europy oraz inne rzeczy [IMG]

W zasadzie uważałem tak samo jeszcze w 2014, kiedy po obserwacji licznych
zdjęć i filmików na gorąco wrzucanych w net doszedłem do wniosku, że to
jednak nie jest żadne powstanie tylko zakamuflowana inwazja. Ale potem sprawa
przycichła i przestałem o tym myśleć. Niedawno sobie o tym przypomniałem.

Szczerze mówiąc co do Krymu miałem wątpliwości. Wydaje mi się, że poza
tatarską mniejszością, która z historycznych i dobrze zrozumiałych
powodów ma prawo (podobnie jak Polacy) mieć kosę z Rosjanami, reszta
populacji regionu odniosła się do aneksji z grubsza obojętnie. Faktem
niezaprzeczalnym jest, że Rosja wówczas prezentowała światu swoją
najładniejszą fasadę, czyli dobrze doinwestowane centralne dzielnice Moskwy
i Petersburga. Wydawało się, że porwanie Krymu w *russkij mir* to jeszcze
nie taka tragedia - ot, trochę bardziej po bizantyjsku im będzie (więcej
bałaganu, więcej łapówek, więcej płaszczenia się przed silniejszym), za
to sypnie się kasa na inwestycje infrastrukturalne i może życie zwykłego
człowieka w warstwie materialnej nawet się poprawi, a na pewno nie pogorszy.

Ale działania na Donbasie, kiedy nagle znikąd u separów pojawiły się
kompanie czołgów, baterie ciężkich dział, a czasami nawet i samoloty,
zakończyły etap wątpliwości.

=> %7Battach%7Deu-from-rus.jpg Europa widziana z Rosji [IMG]

Dlatego proszę nawet na chwilę nie tracić z oczu szerokiego transparentu
**Bić kacapów!**. I drugiego **Sława Ukrainie!**. Ukraińcy nie raz
dowiedli, że mają prawo do własnego, dużego i silnego kraju. A w ostatnich
dwóch miesiącach pokazali, jak potrafią o to zawalczyć.

No, a teraz możemy przejść do wydziwiania i narzekania.

## Mylny błąd

Tu się muszę przyznać ze wstydem: do samego końca zakładałem, że Rosja
tylko blefuje. Zaliczałem się do tej grupy grubych naiwniaków, którzy
wierzyli idealistycznie, że hekatomby połowy XX wieku nauczyły tę część
świata dostatecznie i dowodnie, że rozwalanie się nawzajem przy pomocy
ciężkiej techniki nie ma żadnego sensu. **O, jakże się myliłem!**

Nie chciałem uwierzyć w atak, nawet gdy doszło do mnie, że Armia Czerwona
(z powodu aktualnego języka rosyjskiej propagandy posługiwanie się
pozaprzeszłym słownictwem wydaje się zasadne) sprowadziła nad granicę
szpitale polowe. Trwałem w błędzie, gdy gruchnęła wieść, że
przywieziono zapasy krwi. Zrewidowałem poglądy we czwartek o 5:50 rano, gdyż
wtedy własnie uruchomiłem sobie telewizor, aby do porannej kawusi
zorientować się, co też nowego ludzkość wymyśliła przez noc. No i
zobaczyłem pierwsze focie z ostrzałów, bombardowań i nalotów.

Nawet wtedy nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Jak to? Cywilizowani ludzie
tak nie postępują! Azali to naprawdę nie można się było dogadać?

Pewnym pocieszeniem były pierwsze filmiki z podążających w stronę Kijowa
kolumn pancernych... Naprawdę. Wyglądało to dość spokojnie. Rosjanie
jechali sobie grzecznie autostradami, a malutkie auta bez strachu mijały
gigantyczne czołgi. Z przeciwka sunął sobie normalny ruch samochodowy. Taką
wojnę to ja rozumiem: dobrze wyszkoleni, zaopatrzeni, zmotywowani żołnierze
wykonają zadanie z precyzją chirurga, a spokojni obywatele będą mogli w
telewizji sprawdzić, kto ostatnio nimi rządzi. W końcu każdy rozsądny
polityk wie, że każdy podatnik to skarb i nie należy go trwonić bez sensu.

=> %7Battach%7Dczong-autostrada.jpg Rosyjski wóz bojowy na ukraińskiej
autostradzie [IMG]

Niestety, rzeczywistość nie chciała dopasować się do moich idealistycznych
wyobrażeń. Minęło zaledwie kilka dni i skończyły się dżentelmeńskie
dusery-bajery. Okazało się, że superprecyzyjne rakiety walą po osiedlach
mieszkaniowych (znakiem tego tam je wycelowano, skoro takie precyzyjne,
prawda?). Po miesiącu walk zaczęły wychodzić, najpierw plotki, potem
filmiki, wreszcie reportaże sieci informacyjnych, że Rosjanie pozwolili sobie
na zbrodnie wojenne. I to nie tylko bombardowanie osiedli mieszkaniowych.
Zaczęły się pojawiać pojedyncze zwłoki. A później znalazły się też
doły trupów ze śladami po torturach i z dziurami w karkach. To już
przestało wyglądać na "*maleńkuju pobiedonosnuju wojnu[^1]*".

[^1]: "Mała, zwycięska wojenka" - słowa ministra spraw wewnętrznych i szefa
żandarmerii Wiaczesława Konstantinowicza Plewe wypowiedziane w 1904 roku
podczas rozmowy z generałem Alieksiejem Kuropatkinym. Plewe miał na myśli
nadchodzącą wojnę z Japonią. Chodziło, jak relacjonował Siergiej Witte, o
stworzenie jakiegoś silnego faktu polityczno-medialnego, który by "przykrył"
głośne wówczas afery i rodzące się zagrożenie rewolucyjne.

Skala rozpierduchy rosła, uchodźców w Polsce przybywało, a ja ciągle nie
mogłem się pozbierać. Ale w końcu nie miałem wyboru. Jakie fakty są,
każdy widzi. Za miedzą mamy pełnoskalową wojnę. Do której dokładamy
swoje trzy grosze. Wcale nie takie małe, te grosze.

## Wojna informacyjna

Już w 2014, kiedy Rosja "*wyzwalała*" Ługandę i Donbabwe[2], świat
zauważył nową jakość w przekazie informacji z frontu. A wszystko przez
fakt, że prawie każdy żołnierz nosił w kieszeni smartfona i kiedy tylko
mógł, to kręcił filmiki lub robił zdjęcia. W końcu rodzina i kumple byli
ciekawi, jak to na wojence (ładnie?). Mogliśmy zatem podziwiać, jak
naprawdę wygląda los zwykłego piechocińca we współczesnej wojnie (o ile
ów nie jest żołnierzem amerykańskim).

=> https://wnpism.uw.edu.pl/wp-content/uploads/2020/06/13_2015.pdf 2:
https://wnpism.uw.edu.pl/wp-content/uploads/2020/06/13_2015.pdf

=> %7Battach%7Dukr-selfie.jpg Ukraiński "kiborg" robi selfie na gruzach
donieckiego aeroportu, aby dowieść, że wciąż się trzymają [IMG]

Z drugiej strony dowództwo szybko się połapało, dlaczego rakiety tak celnie
padają pomiędzy wojsko: wróg nauczył się namierzać sygnał komórki. I
miało to miejsce po obu stronach konfliktu. Jak grozi ci niebo spadające na
głowę, to szybko się uczysz.

Minęło 8 lat i Ukraina pokazuje mistrzostwo w obróbce informacji wojennej.
Filmiki, selfiki i focie wskakują do netu jakby na zamówienie Aleksieja
Arestowicza[3], który wydaje się kierować całym tym bałaganem w warstwie
informacyjnej. Tymczasem Rosja wtopiła na całej linii: z trudem udaje się
jej przekonać swoich przekonanych do zaplanowanej wizji rzeczywistości.
Chodzi o te tłumy *homo sovieticus*, które zamiast coś zrobić ze swoim
życiem, postanowiły tęsknić, wyobraźcie sobie, do ZSRR. A putinowcy w
ostatnich latach skrzętnie oną tęsknotę podlewali i pielęgnowali. Ale
pozostali obywatele upadłego imperium zła nic sobie z bełkotu propagandy nie
robią. No, wtopa na całej linii, powiedziałem.

=> https://en.wikipedia.org/wiki/Oleksiy_Arestovych 3:
https://en.wikipedia.org/wiki/Oleksiy_Arestovych

Tymczasem świat nie może się dość napatrzeć na rosyjskie zbrodnie
wojenne, super celne ostrzały artyleryjskie do ukrytych w krzakach czołgów z
literką **Z** na burcie, a to wszystko w rytm bojowych piosenek
wychwalających drony TB-2 czyli słynne *Bajraktary*.

Ze strony rosyjskiej można obejrzeć co najwyżej brutalnych bojców, do
kamery oczywiście wyposażonych w topowy sprzęt, którzy *bierut w plien*
obdartych ukraińskich żołnierzy, albo bronią *mirnogo naselenija* przed
*nacystami*. Wojenny vloger o ksywie kojarzącej się w takim samym stopniu z
wojną, co z pornografią (oraz *Muppet Show*[4]), bez żenady wrzuca na
youtube filmiki, na których sowiecki czołg (a może haubica samobieżna, nie
znam się) bije po bloku mieszkalnym w Mariupolu[5], podczas gdy wszystkie
rosyjskie tuby powtarzają z uporem maniaka, że Armia Czerwona w ogóle nie
strzela w cele cywilne. Albo panoramę Mariupola z wieży *Pokrowskowo
Sobora*[6]. Czyli Rosjanie sami dostarczają materiał dowodowy na planowe
niszczenie całych miast. Ich przekaz jest cokolwiek schizofreniczny: z jednej
strony (najwięcej tego można znaleźć na portalu rosyjskiej korporacji
Telegram[7], tylko trzeba znać cyrylicę) filmiki z przechwałkami dzielnych
bojców, celne ostrzały po blokach mieszkalnych, start kolejnej *precyzyjnej*
rakiety, z drugiej strony opowieść, jak to w kolejnym okupowanym miasteczku
przywraca się na poczesne miejsce pomnik Lenina (sic!!!), a w totalnie
zburzonym Mariupolu wraca *normalne* życie... Kto w to wszystko wierzy? Tylko
zapiekli fanatycy putinizmu. Z całą pewnością nie producenci tej papki.

=> https://pl.wikipedia.org/wiki/Muppet_Show 4:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Muppet_Show
=> https://youtu.be/YPMVVMaqQSM?t=260 5: https://youtu.be/YPMVVMaqQSM?t=260
=> https://www.youtube.com/watch?v=OHcSv5BmL6Q 6:
https://www.youtube.com/watch?v=OHcSv5BmL6Q
=> https://telegram.org/ 7: https://telegram.org/

Wojna narracji? Polibuda kontra przedszkole. Hulk kontra Gapcio. Wiedźmin
kontra...

## Wojna filmowców

Rafał Ziemkiewicz kiedyś kuł slogan *Polska trendsetterem narodów*[8].
Otóż trochę się był pomylił: dziś to Ukraina zajmuje zaszczytne miejsce
na podium. To tam wybrano prezydentem
aktora-kinematografistę-przedsiębiorcę-komika (czyli tak jakby zwykłego
człowieka), który chwilę wcześniej nakręcił i zagrał główną rolę w
serialu opowiadającym o zwykłym człowieku, który został prezydentem
Ukrainy. I wszystko tam snadnie naprawił za gwiazdę przewodnią mając swoją
niezłomną uczciwość i inteligencję kompanionów z liceum. Na poczesne
miejsce w państwie dostał się człowiek, który pomijając swoje prawnicze
wykształcenie, ma umysł ustawiony na postrzeganie złudzeń jako
rzeczywistości - w końcu przez lata zarabiał kupę szmalu na ich produkcji.
I otoczył się ludźmi z branży. Oczywiście, nie zawsze na widocznych
miejscach. Ale z pobieżnego przesłuchania różnych wywiadów (po rosyjsku i
ukraińsku) wnoszę, że sporo ich się pałętało po korytarzach rządowych.
Jako różni doradcy, konsultanci itp. I to widać. W działającej polityce
rządu Ukrainy.

=> https://dorzeczy.pl/swiat/178221/ziemkiewicz-zero-ciekawosci.html 8:
https://dorzeczy.pl/swiat/178221/ziemkiewicz-zero-ciekawosci.html

W obecnej gorącej wojnie pytanie *Jak to wygląda* ma co najmniej taką samą
wagę, jak *Czy wystarczy nam czołgów*. Filmy i zdjęcia wprost z frontu
stają się dostępne w necie najdalej kilka godzin po wydarzeniach.
Dowcipnisie przerabiają filmiki z gier komputerowych na sceny z walk. Rząd
Ukrainy podobno wynajął dwie firmy PR do prowadzenia ich polityki
informacyjnej. A nad wszystkim czuwa Aleksy Arestowicz[9], ukraiński James
Bond, który kilka razy dziennie daje wywiad znanym vlogerom, a i własnego
kanału na youtube nie zaniedbuje.

=> https://pl.wikipedia.org/wiki/Ołeksij_Arestowycz 9:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ołeksij_Arestowycz

=> %7Battach%7Druskie-selfie.jpg Rosyjscy żołnierze robią sobie samojebkę i
publikują na Vkontakte [IMG]

A do tego nieustannym strumieniem ciurkają (raczej rwą niczym Niagara) w net
filmiki o jakości amatorskiej, półamatorskiej i takie specjalnie
przygotowane. Niektóre pochodzą od świadków filmowanych wydarzeń. Inne od
propagandzistów, lub prywatnych firm wynajętych do produkcji takich rzeczy.

Materiałów tych jest tak dużo, że nie sposób nadążyć.

Wojna na żywo...

Innymi słowy postęp wcale się nie zatrzymał ani nie cofnął. Dalej
zmierzamy ku pomięszaniu, z którego powoli i w porodowych bólach wyłoni
się nowy porządek. A ostatnie wydarzenia w postaci wojny w pełni sfilmowanej
każą przypuszczać, że nie mamy dziś cienia pojęcia, jak ów nowy
porządek będzie wyglądał.

## Czy to wytrzymam?

Chciałem na powyższym zakończyć, ale pisałem to z pewnym wyprzedzeniem
względem daty publikacji. I napatoczył mi się jeszcze wywiad Igora Janke z
żołnierzem-ochotnikiem walczącym w legionie cudzoziemskim[10]. I niestety,
niestety, niestety... Uwierzyłem. W opowieść tego człowieka.

=> https://www.youtube.com/watch?v=yg1xD1bAouc 10:
https://www.youtube.com/watch?v=yg1xD1bAouc

Jego język był wiarygodny zarówno na poziomie słownictwa, jak i wymowy,
użytych idiomów i składni. Opowiadał oszczędnie, świadomie, nie
koloryzował, nie kręcił. Janke to sprawny wywiadowca, pociągnął go za
język i żołnierz opowiedział.

=>
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/c/c7/Executed_people_in_basement_
in_Bucha.jpg Zabici z Buczy [IMG]

I potwierdził te wszystkie okropności, których symbolem stała się
**Bucza[11]**. Powtarzam: symbolem. Nie zapominajmy o wciąż niewiadomej
liczbie poległych i zamordowanych cywilów w Mariupolu. Oraz o tych prawie
zapomnianych, z setek miasteczek i wsi, które przez ostatnie dwa miesiące
pozostawały pod rosyjską okupacją.

=> https://en.wikipedia.org/wiki/Bucha_massacre 11:
https://en.wikipedia.org/wiki/Bucha_massacre

Nie chcę przez powyższe powiedzieć, że nie wierzyłem w prawdziwość
przekazów o masakrze w Buczy. Mordy na przedmieściach Kijowa (oraz w licznych
innych miejscach, na przykład w Mariupolu) to niewątpliwy i niezaprzeczalny
fakt, mam nadzieję, że Rosja jeszcze za to zapłaci (bo bezpośredni sprawcy
masakry są zbyt biedni, żeby mieć czym zapłacić). Ale jak wiemy, istnieje
prawda czasu i prawda ekranu. Czyli dany fakt można różnie pokazać.
Rosjanie na tych samych ulicach zbierają wiwatujące tłu... No nie tłumy,
niewielkie grupki, ale wyraźnie pozytywnie nastawione do ruskich *bojców*.
Tymczasem Ukraińcy zaglądają gdzieś za róg i pokazują stertę ciał z
dziurami w karku. Starałem się trzymać dystans i nie ulegać emocjom.
Pamiętać, że na wojnie wszyscy kłamią. Ale opowieść polskiego
żołnierza była zbyt prawdziwa. I pojawiły się emocje.

I teraz muszę to jakoś oswoić. Bo starałem się zachować dystans. I
dlatego nie wszystko brałem za dobrą monetę. O ile jakieś podane wydarzenie
mogło być prawdą, to przecież mogło zostać odpowiednio pokazane, kamera
została ustawiona, coś było lepiej, a coś gorzej widoczne - sztuka
manipulacji obrazem.

Ale ten żołnierz mnie przekonał, wcale nie przekonując.

I jak teraz pamiętać, że "*Russians love their children too*"[12]?

=> https://youtu.be/6S2bwE_RYRA?t=12 12: https://youtu.be/6S2bwE_RYRA?t=12


📅 nie 01 maja 2022


=> ./index.gmi ↩ Index (Strona główna)

=> ./category/z-poziomu-podlogi.gmi 📁 Z poziomu podłogi
=> ./tag/zpodlogi.gmi #Zpodlogi
=> ./tag/polityka.gmi #polityka
=> ./tag/obyczaje.gmi #obyczaje