# Pogoda nas nie rozpieszcza

Pogoda nas nie rozpieszcza, oj nie rozpieszcza... Niezmiennie zmienna, mokra,
wietrzna i chłodna, czyli znowu klęska żywiołowa polskiego rolnika: wiosna.
Tym razem na wiosnę mamy przedwiośnie.

Zacznę od podsumowania wydarzeń ostatniego tygodnia.

Konrad z rodziną ujechali w siną dal i pozostawili nas nieutulonych w żalu,
że tak krótko to trwało.  Ale pszczół to nie obchodzi. W święto pracy
zatem uruchomiłem finalnie pakę jako podwórkową rojołapkę.

=>
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-05-06/2017-05-01-olejek_tra
wy_cyt_do_paki.jpg olejek trawy cytrynowej do paki [IMG]

Zrobiłem to wg wskazówek mistrza łapania rójek, mistera Jasona Brunsa z
kraju Indiana. Na ile zdołałem się zorientować, facet jeździ (lub
jeździł) w pogotowiu, mieszka w malusieńkim miasteczku Brookville. W ramach
pracy dobrze poznał okolicę, którą w przeliczeniu na kilometr kwadratowy
zamieszkuje 10 razy mniej ludności niż w mojej okolicy. Bruns łapie
kilkadziesiąt nowych rodzin rocznie. Czasem po kilka do jednej rojołapki.

=>
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-05-06/2017-05-01-olejek_pod
any.jpg olejek podano [IMG]

Jego metoda, to oprócz podania suszu, torebeczka strunowa z czymś chłonnym w
środku, nasączonym olejkiem trawy cytrynowej. Nieduży otworek pozwala
parować zapachom, ale jednocześnie nie za szybko.

Nie mam wielkich nadziei na sukces tego łowienia. Na razie podwórko odwiedza
mnóstwo pszczół. Oczywiście, o ile pogoda dopisze na tyle, że pojawi się
chęć wystawić czułki z ula. Ale zainteresowane są głównie kilkuset
kilogramami pokarmu zimowego, jaki posprzątaliśmy z martwych uli i postawili
po drugiej stronie trawnika, pod garażem.

=>
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-05-06/2017-05-05-garaz_pszc
zoly_szaleja.jpg Pszczoły szaleją na pokarmie zimowym [IMG]

Taka pogoda, że nic nie nektaruje, choć kwiatki pięknie kwitną, o ile nie
pada. A pszczoły skądś te węglowodany brać muszą. Wyobrażam sobie
sąsiada, jak z zadowoleniem zagląda pod powałki i liczy te plastry z
nakropem. Wszyscy wokół narzekają na głód, liczą litry podanego syropu
cukrowego, a on z dumą prawi "A moje znoszą, aż się kurzy! Pełne ramki,
mosterdzieju!".

=>
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-05-06/2017-05-01-paka_i_sta
rter.jpg Paka i starter [IMG]

W ramach przygotowań do akcji dzielenia rodzin naszykowaliśmy z Konradem
starter do mateczników. Jako pełna rodzina wychowująca raczej się nie
sprawi. W każdym razie nie wtedy, kiedy dostanie pełno mateczników, wedle
zaprojektowanej płyty. Ale te pierwsze 24-48 godzin powinien dać radę,
jeżeli uczciwie strząchnę tam młode pszczoły od buchwastów. Mam taką
nadzieję.

=>
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-05-06/2017-05-01-starter09_
plyta.jpg Starter, zabrakło koreczków [IMG]

Kiedy w zeszłym roku szykowałem się do nauki matkowodztwa, jak to nazywają
nasi Bracia Więksi ze Wschodu, zaopatrzyłem się w mnóstwo zestawów
podobnych do Nicota - koreczek, wtyczka, lokówka - komplecik do wychowu
matecznika. Myślałem, że mam tego mnóstwo. Ale na jedną płytę
matecznikową startera - zabrakło! Trzeba będzie kiedyś dokupić. Na
początek 40 mateczników wystarczy, i tak nie umiem przekładać. Niech się
przyjmie połowa, a będzie nieźle. Starter naszykowałem głównie z myślą
o podróżowaniu w poszukiwaniu obiecującego materiału zarodowego u innych
pszczelarzy. Są już w końcu w Polsce tacy, których rodziny żyją bez
leczenia i po dwa lata[1]. Nie są to jakieś torpedy, ale żyją - jest od
czego zaczynać. Może to trochę pomóc na starcie, a wejście w
ogólnopolską sieć współpracy w hodowli pszczół odpornych i
samowystarczalnych - *bezcenne*, jak mówią w reklamie (chyba).

=> http://llapka.blogspot.com/ 1: http://llapka.blogspot.com/

=>
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-04-30/2017-04-29-Y00Robert_
buchwasty_nosza_pylek.jpg Buchwasty noszą pyłek [IMG]

Ponieważ pogoda nie nastraja na robienie podziałów, tak czy owak
postanowiłem zrealizować plan powzięty tydzień wcześniej, kiedy
odwiedziliśmy z Konradem rodzinę rozbitków na Y01 Las. Jedyna rodzina
(jakoś zacząłem nazywać ją "rozbitkami"), która przeżyła zimę,
zajmowała, tak na szybki rzut oka, 4 uliczki dadanowskie. I buczała
zdenerwowana. Co wydawało się uzasadnione, skoro ul przeżywał atak mrówek.

=>
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-04-30/2017-04-29-Y01Las_mro
wki_panosza_sie.jpg Mrówki denerwują rozbitków [IMG]

Zaczerpnąłem 3 ramki z czerwiem-głównie-krytym z rodzin buchwastowych.
Szybko do nich zaglądałem, skoro już postanowiłem okraść je z czerwiu,
nie miałem zamiaru dodatkowo ich denerwować - każda z nich miała co
najmniej 4 ramki z czerwiem w różnych stadiach. Wedle konsultacji z kolegami
- to niewiele, jak na ten moment roku. W niektórych okolicach Polski powinno
to być już 8-10 ramek z czerwiem. Ale widziałem jaką-taką mieszankę, w
tym jedną ramkę w pełni obsianą jajami. Co za radość! Po miesiącach
oczekiwania wreszcie można sobie pogapić się na pracowite siostry. Stoi to w
pewnej sprzeczności z moim tegorocznym planem na stromą krzywą uczenia się.
Mianowicie, postanowiłem do pszczół nie zaglądać, o ile nie jest to
bezwzględnie konieczne. Obserwacja wylotka i już. No, ale jak już robi się
z nich odkład, ul i tak rozgrzebany, to przy okazji można sprawdzić, co i
jak. W sumie równie dobrze mógłbym czytać fora internetowe: inni grzebią
mocniej i dość szczegółowo opisują, co tam zobaczyli. Pokrywa się to
mniej więcej z moimi obserwacjami. Pszczół nie trzymam pod domem, więc i
tak nic mi to nie da, jak już zechcą się roić.

=>
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-05-06/2017-05-06-Y01Las_roz
bitki_czekaja_na_burze.jpg Y01Las Rozbitki czekają na burzę [IMG]

Zajechawszy do Y01 Las stwierdziwszy, że wielka chmura zawisłszy nad głową.
Jawne ostrzeżenie przyrody gładko zignorowawszy.

Tymczasem rodzina rozbitków powoli już szykowała się do przetrwania burzy.
Na wylotku kontrola lotów przestała akceptować starty, na potęgę zaczęło
się przyjmowanie lądowań. Nie otwierałem daszka, szybciorem
zaimprowizowałem ochronę przeciwdeszczową dla transportówki z ramkami od
buchwastów. Certoląc się (przestanie, nie przestanie, o, grad wali!)
zmokłem do nitki. W końcu deszcz z gradem i ulewą potrwał około półtorej
godziny. Zdążyłem schronić się w aucie i dobrze znudzić.

Po powrocie na pasieczysko wreszcie mogłem sprawdzić, co wywołało to
podenerwowane rzężenie rodziny rozbitkowej. Co się okazało? Otóż pół
ula od drugiej ścianki zajęły mrówki! Jaja równo poukładane w komórkach
plastrów, na dnie kolejna sterta. Czyżby to było siostrzane gniazdo? Mrówki
spod drzewa założyły nową kolonię stopniowo wypierając Indian? W ogóle
to jakiś mrówczy rok, spodziewam się dalszych kłopotów.

=>
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-05-06/2017-05-06-Y01Las_bra
tnia_wspolpraca_buchwast_i_rozbitki.jpg Bratnia współpraca w jednym ulu [IMG]

Mrówki z ich jajami wysypałem w krzaki. Było już po burzy, poradzą sobie.
Zapodałem pszczołom nowy korpus z dennicą (po martwych rodzinach zostało na
pasieczysku do wyboru - do koloru) i dokonałem jakże ludzkiej ingerencji w
gniazdo: 3 ramki z czerwiem własnym (mieszanka) umieściłem na środku (3), z
boków dodałem 3 ramki z czerwiem i pszczołą buchwastową (6), dalej po
ramce z pierzgą (8) na bokach i jeszcze rameczka z odsklepionym miodem (9 -
komplet). Mam nadzieję, że w trakcie zabiegów nie zapodziałem nigdzie
matki... Pół powierzchni pokryłem powałką z folii i na to położyłem
drugi korpus 9-ramkowy Dadanta, który napełniłem następnymi odsklepionymi
ramkami. Na to już poszedł daszek. Nie zajrzę do nich wcześniej niż za 4
tygodnie. W każdym razie tak bym wolał, ale czy wytrzymam?

Zaraz po trzaśnięciu daszkiem mogłem zaobserwować, jak pszczoły dwóch
rodzajów zaczęły zgodnie wentylować, co widać na zdjęciu powyżej.
Niektóre wystawiły gruczoł Nasonowa, ale nie wyglądało to na
bezmateczność. Nie wiem, o co im chodziło. Po co wentylować zaraz po dobrym
przewietrzeniu ula przez pszczelarza? W trakcie łączenia nie dymiłem mocno,
bo podkurzacz mi się wytłumił podczas burzy, a nie miałem już ochoty
ponownie go rozpalać.

--------------------------------------------------------------------------------

Prognozy pogody wciąż niekorzystne dla pszczelego rodzaju. Pszczelarze
narzekają, niektórzy z rezygnacją już godzą się z losem. Ponieważ w tym
roku nie planowałem zbiorów miodu, zamierzam realizować założone plany,
czyli podziały, podziały, podziały. Ile się da. W pismach Kirka Webstera[2]
wyczytałem, jakie postanowienia przyjął w podobnym, zimnym i deszczowym,
roku: mianowicie opóźnił wychów matek oraz podziały. I pasieka jakoś
dała radę. Najwyraźniej ja też będę musiał zrobić podobnie. Nic na
łapu-capu.

=> http://kirkwebster.com/index.php/11-decemberconclusion 2:
http://kirkwebster.com/index.php/11-decemberconclusion


📅 wto 09 maja 2017


=> ./index.gmi ↩ Index (Strona główna)

=> ./category/pasieka-zapiski.gmi 📁 Pasieka - Zapiski
=> ./tag/zapiski.gmi #zapiski
=> ./tag/prace.gmi #prace
=> ./tag/plany.gmi #plany