# Święta, święta i po świętach

W zasadzie nie ma o czym pisać. Pszczoły przedwojenne robią, co do nich
należy, a pogoda pod psem, więc mają niewielki wybór. Dostały po placku z
ciasta, więc w razie czego mają opał. O pyłek muszą się same postarać.

=>
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-04-30/2017-04-01_01-zjazd_w
_muzeum.jpg Na Zjeździe nie mogło się odbyć bez zwiedzania [IMG]

Na początku kwietnia odbył się zjazd Wolnych Pszczół, w którym miałem
zaszczyt uczestniczyć. Nocne Polaków rozmowy, ultrapoważne obrady
Zgromadzenia Ogólnego, podjęte ważkie postanowienia. Zabawa przednia, w sam
raz dla pana po 40-tce. Wizyta u Grzesia, nastarszego wiekiem i stażem
pszczelarza w naszym gronie, jak zwykle nastroiła romantycznie. Jak się
zobaczy taką pasiekę, wracają dumania o Kubusiu Puchatku i człowiek popada
w regres do czasów dzieciństwa.

=>
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-04-30/2017-04-01_02_prezent
_odlukasza.jpg Prezent od Łukasza dla Grzesia [IMG]

Łukasz, nasz prezes, sporządził dla Grzesia kolejny eksponat do jego
kolekcji: dziuplankę czyli bezdenkę. W tym wypadku dorobił dno, ale
osiatkowane, więc się nie liczy. Grzesiowi pomysł bardzo się spodobał i
zamierza zapszczelić kłodę jeszcze w tym sezonie. Jak to wyjdzie, zobaczymy
może już jesienią.

Poprawa pogody na początku kwietnia przygnała mi do ogródka pszczoły od
sąsiada, chętne zająć się tymi kilogramami odzyskanego zimowego pokarmu po
padłych rodzinach.

=>
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-04-30/2017-04-02_u_nas_pszc
zyly_rabuja.jpg Pszczoły rabują [IMG]

Nie mam nic przeciwko temu, że sobie coś tam uszczkną, bo obserwacyjnie
stwierdziłem, że biorą bardzo mało - aż dziw.

Pracy przy pasiece sporo, bo znowu pojawił się stryj Niedoczas. Trzeba
narobić daszków, korpusów... A teraz jeszcze zdemontować stolarnię i
wymyślić, co dalej. Bo bez stolarni nie damy rady.

=>
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-04-30/2017-04-14_eliza_paku
je_ule.jpg Eliza i ule [IMG]

W międzyczasie przyjechała porcja buchwastów, czyli dawczyń czerwiu, z
których, mam nadzieję, będzie można zbudować sporą liczbę nowych
rodzinek i zaopatrzyć w matki pochodzące z nieco bardziej obiecujących linii
genetycznych. Wyprawa, do jakiej już powinniśmy się przyzwyczaić: najpierw
czekanie z gotowymi ulami, potem długa podróż i wreszcie powrót bliżej
świtu niż wieczoru. Zmęczenie, ale i satysfakcja z wykonania dobrej, nikomu
nie potrzebnej roboty.

Buchwasty są takie, jak się należy: duże rodziny, dobrze zakarmione. Na
pasiece powielacza pszczół stały sobie po kilkaset na pasieczysku, w dwóch
szeroko (na przyczepę z traktorem) rozstawionych rzędach. W każdej było co
najmniej 4 ramki z czerwiem krytym. Właśnie się wygryza. Pomiędzy ramkami w
każdej rodzinie przynajmniej dwa paski pachnące jak gabinet dentystyczny. Na
dnie kupa cukru.

=>
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-04-30/2017-04-14_pasieka_za
wodowca.jpg Pasieka zawodowa [IMG]

Pasiecznik miał ich tyle, że wydaje klientom tylko wskazówkę: "Proszę
brać z pierwszego rzędu. Jeżeli rodzina się nie podoba, proszę brać
następną. Co kilka proszę ul zostawić, żeby pszczoły miały się dokąd
nalatywać." Proste? Proste. Tak się robi pszczoły, proszę państwa.

Jakie by nie były, mam nadzieję, że będą plenne i rodziny szybko spuchną,
aby było z czego dzielić.

=>
http://pasieka.smirnow.eu/obrazki/pszczelarstwo/2017-04-30/2017-04-29-Y00Robert_
buchwasty_git.jpg Przegląd buchwastów [IMG]

Jedna z zakupionych rodzin wykazuje się iście nie buchwastowym temperamentem.
Postanowiłem ją zarezerwować dla siebie - może sprawi się lepiej w
procesie przetrwania, bo względem pozostałych złudzeń nie mam - bez
protezowania odporności chemią osypią się jak cukier-puder na pączki
ostatkowe...

A na dworze chłód.

Tak czy owak postawię im na górę po korpusie z ramkami, żeby miały dokąd
się rozwijać. Założenie mam takie, że mają urosnąć, a potem im zacznę
podkradać rameczki z czerwie

Na razie pogoda nie nastraja na odkłady. Do majówki ma się nieco ocieplić.
Mam nadzieję, że to będzie właściwy moment, żeby zacząć. Tak czy owak,
Zimna Zośka to kolejne 2 tygodnie. Z lektury wynika, że jak skisło do teraz,
to już nie ma się co podniecać, niech pszczoły robią, co konieczne, aby
przetrwać ten niekorzystny splot okoliczności. Po Zimnych Ogrodnikach będzie
jeszcze sporo czasu na zabawę w hodowlę, tyle, że harmonogram trzeba
będzie nieco zacieśnić. Raczej pójść w hodowlę matek, niż w
łokełeje...

--------------------------------------------------------------------------------

Tu dygresja - wyjaśnienie: dzielenie jest powszechnie uznanym sposobem
pomnażania pogłowia pszczół licząc podstawową jednostką, jaką jest
rodzina pszczela w ulu, czyli pień. Pień dzieli się na macierzak (czyli ul,
z którego pochodzi wydzielona część) oraz odkład (czyli wydzielona
część rodziny, z której kiedyś powstanie nowa rodzina pszczela). Macierzak
tradycyjnie pozostaje w miejscu, w którym stał, a odkład jest - odkładany
właśnie - na nowe miejsce.

I tu pojawia się pewna trudność, bo rzeczywistość oczywiście jest
odrobinę bardziej skomplikowana.

W polskiej nomenklaturze pszczelarskiej uznaje się następujące typy
odkładów (skrótowo "odkład" oznacza zarówno rzeczownik, jak i czasownik):

1. **Odkład na matecznik**: zabrane z macierzaka ramki z czerwiem na
wygryzieniu i obsiadającą pszczołą dostają matecznik na wygryzieniu.
Młoda matka się wygryza, a pszczoły dbają, aby się unasienniła i w ten
sposób zakładają z siebie nową rodzinkę.
2. **Odkład przez nalot na matkę**: zabiera się z macierzaka ramki z młodym
czerwiem (otwartym) oraz czerwiącą matką. Ponieważ zabrana część posiada
"starą" matkę, uważa się ją za macierzak. Czyli odkład (czasem w nowym
ulu) posiadający ograniczony zasób plastrów z czerwiem na wygryzieniu stoi
na miejscu macierzaka. Sprawia to, że przylatuje doń pszczoła "terenowa",
czyli zbierająca miód i pyłek. Jest to najstarsza pszczoła, najbardziej
doświadczona, więc czy poda się jej nową matkę, czy matecznik na
wygryzieniu, i tak sobie poradzi. Tak postaje nowa rodzina na starym miejscu.
3. **Odkład z matką**: do odkładu zabiera się ograniczoną liczbę ramek
(czasem zaledwie jedną), ale koniecznie wśród nich musi być ta, na której
znaleźliśmy matkę. Cała reszta zasobu pozostaje na miejscu, musi posiadać
plastry z jajami i młodym czerwiem, aby wyhodować sobie matkę. "Stara" matka
musi niemal od zera budować rodzinę, gdy "porzucona" część zawiązuje
nową rodzinę.
4. **Podział na pół lotu**: Macierzak przesuwa się o pół szerokości i
dostawia do niego nowy ul. Plastry z czerwiem i jajami dzieli się mniej
więcej po równo. Pszczoła lotna "terenowa" wracając z pola naleci się też
mniej więcej po równo na oba ule. W jednym z uli pozostaje "stara" matka, do
drugiego można podać nową, matecznik, albo nic, niech sobie same wyhodują.

Jak widać, w polskiej metodzie odkłady brzmią bardzo skomplikowanie, a
różnią się głównie celem, dla którego się je tworzy. Generalnym celem
jest zwiększenie liczby rodzin pszczelich w sezonie inną metodą niż
naturalna rójka. Ale odkład nr 1 służy do zmniejszenia macierzaka, aby
rozładować nastrój rojowy. Odkład nr 2 stosuje się w dużych, silnych
rodzinach, również aby zapobiec, albo rozładować nastrój rojowy. Odkład
nr 3 najlepiej robić wiosną, w szczycie rozwoju rodzin. Również zapobiega
rójce. Ale jest też doskonałym pomysłem na zbiór miodu - macierzak
pozbawiony matki mniej uwagi poświęca na wychów czerwiu, więc więcej
pszczoł może skierować do zbiorów. Odkład nr 4 stanowi praktyczny sposób
powielania pogłowia unikając możliwie wynikających z tego faktu strat w
miodobraniu.

Tymczasem w np. w nomenklaturze amerykańskiej mamy też podział ze względu
na zachowanie pszczelarza podczas tworzenia odkładu!

Otóż wyróżnia się tam np. odkład tradycyjny, który polega na tym, że po
prostu zabieramy jeden z dwóch korpusów gniazdowych na nowe miejsce. Po kilku
dniach przychodzi pora stwierdzić, która z podzielonych części zachowała
matkę. Wtedy można zdecydować, czy do tej drugiej kupujemy nową matkę, czy
pozwalamy jej wyhodować własną.

Innym typem jest "walk away split", czyli na nasze można przełożyć "zrób
odkład i chodu" - ale chodzi tu po prostu o to, że nie podajemy żadnej
matki, ale z założenia każemy wyhodować własną. Czyli zabieramy z
macierzaka ramkę z jajami i młodym czerwiem, ramki z czerwiem na wygryzieniu,
ramki z pokarmem, wszystko z pszczołami, wkładamy do nowego pudełka i...
odchodzimy. Na trzy tygodnie. Pszczoły, z zapasem pokarmu, pozostawione same
sobie, znakomicie sobie poradzą. Ten typ odkładu nazywam zwykle i przekornie
"***łokełejem***", bo nazwa krótka i dźwięczna, a sposób generalnie w
polskim (i nie tylko) pszczelarstwie nie zalecany. Za to w każdym (także
polskim) pszczelarstwie naturalnym wręcz uwielbiany.

Czyli koniec dygresji.

--------------------------------------------------------------------------------

Czyli modyfikacja planu przez chłody kwietniowe polegać będzie raczej na
tworzeniu bardziej tradycyjnych odkładów oraz hodowli matek, niż
oszczędnych łokełejów, które są z punktu widzenia pracochłonności o
wiele atrakcyjniejszym rozwiązaniem.

A dlaczego w ogóle rozważam hodowlę własnych matek, w oparciu o te
pszczoły przedwojenne oraz moją rodzinę rozbitków przetrwałą po zimie,
zamiast zainwestować, jak się patrzy, w dobre, selekcjonowane, matki
hodowlane, np. buchwasty? Otóż z kilku powodów:

1. Przekonuje mnie twierdzenie Michaela Palmera, że własne matki są nie
gorsze, a czasem lepsze od kupnych (tak było z prawie wszystkim w czasach
mojego dzieciństwa, widocznie zostałem bezpowrotnie skrzywiony).
2. Jest to doskonała okazja, aby nauczyć się czegoś nowego.
3. Własne matki to kolejny element samowystarczalności pasieki, która to
koncepcja bardzo mi odpowiada.

Czyli pogoda pod psem, pszczoły grzeją odwłoki w ulu, zamiast zbierać
pierwszy pożytek towarowy i dążyć do wyrojenia się, a ja i tak jestem w
organizacyjnym niedoczasie. Witamy w nowym sezonie pszczelarskim, anno domini
2017.


📅 pon 17 kwietnia 2017


=> ./index.gmi ↩ Index (Strona główna)

=> ./category/pasieka-zapiski.gmi 📁 Pasieka - Zapiski
=> ./tag/zapiski.gmi #zapiski
=> ./tag/prace.gmi #prace