# O prawie do broni

Gdy sitwy kwiczą odrywane od koryta, PiS odprawia festiwal tryufalny,
prokuratura po raz kolejny kompromituje się postkomuszym lizusostwem robiąc
najazd na publikującego głupoty nastolatka, my zwykłe człowieki czekamy,
aż coś naprawdę istotnego się w naszym życiu zmieni. W ramach tak zwanej
,,dobrej zmiany''. A jest tego trochę. Mogę wyliczyć, ale po co tracić
takie dobre tematy?

W dzisiejszym wpisie chciałbym się skoncentrować na jednej z takich
prostych, acz z punktu widzenia zastarzałych administratywistów
rewolucyjnych, zmian. Chodzi o prawo człowieka do obrony siebie i swojej
rodziny. Z pewnością wielu z nas toczyło w tej sprawie zażarte

### Dyskusje

Do niczego zwykle w nich nie dochodzi. Strony pozostają na swoich
stanowiskach, jak to w Polsce. Toż właśnie u nas istnieje przysłowie
*kupić, nie kupić, potargować warto*.

Przeciwnicy posiadania broni w swojej argumentacji koncentrują się głównie
na strachu. Zwolennicy posiadania broni zwykle argumentują... Strachem. Czyli
obiema stronami rządzi strach. Czy rzeczywiście? Wydaje mi się, że
przeciwnikami broni rządzi lęk, a strach dotyczy zwolenników. A dlaczego?
Ano dlatego, że lęk[1] jest czymś często irracjonalnym, uzasadnionym
wewnętrznymi przekonaniami, przewidywaniami, antycypacjami. Strach[2]
natomiast ma swoje przyczyny w zjawiskach postrzeganych. Innymi słowy to
strach sprawia, że chcemy mieć pazury. Lęk każe nam zastygnąć bez ruchu i
udawać, że nic się nie dzieje. Lęk każe nam bać się własnej zdolności
do obrony. Strach każe nam się bronić, nawet poprzez atak.

=> https://pl.wikipedia.org/wiki/Lęk 1: https://pl.wikipedia.org/wiki/Lęk
=> https://pl.wikipedia.org/wiki/Strach 2: https://pl.wikipedia.org/wiki/Strach

--------------------------------------------------------------------------------


--------------------------------------------------------------------------------

#### Przeciwko groźnym rozbójnikom

Pobieżne przeszukiwanie netu w poszukiwaniu wypowiedzi zwolenników i
przeciwników pokazuje dość jasny schemat.

Pierwszym argumentem, który się rzucił w oczy, było: ***Złodziej świadom,
że jego ofiara nie niesie ze sobą zagrożenia, nie będzie jej krzywdził
bardziej, niż to konieczne.*** - to moja interpretacja różnych wypowiedzi, z
których zacytuję jedną: *Zabiliby Ciebie, zanim nawet byś zorientował
się, że Cię okradają. Złodziej jeśli nie ma zagrożenia, najwyżej
trzepnie czym ciężkim, ale jak wie, że możesz go zabić, będzie pierwszy.*
Można z tym dyskutować. Każdy, kogo kiedyś okradli, wie, jakie to uczucie.
Szczególnie, kiedy dzieje się to z zaskoczenia i jest to napad, nie zaś np.
kradzież kieszonkowa. Uczucie kompletnej bezbronności i bezradności,
niezdolności do obrony stanowi szok, który nie w sile (bo przecież w
większości wypadków jest słabszy), ale z pewnością w jakości podobny
jest do uczuć osoby gwałconej. Zatem podstawowym kontrargumentem zwolenników
posiadania broni tutaj jest właśnie zabezpieczenie się przed oną
bezradnością. Człowiek uzbrojony z jednej strony czuje się bezpiecznie, z
drugiej rzeczywiście jest bezpieczniejszy. Bowiem nieprawdą jest też, że
złodziej wobec uzbrojonego przeciwnika uzbraja się bardziej. Nie. On
weryfikuje cele i wybiera te, które warto zaatakować nawet uzbrojone.
Przecież nie robi on tego dla próżnej zabawy, tylko aby się obłowić!

Ale szukając racjonalnego rozwiązania sporu w tym miejscu zwróciłbym uwagę
na pewne znane policjantom i trenerom samoobrony aspekty sprawy, które obu
stronom zwykle umykają: otóż po pierwsze, koronne i wszechobalające,
napaści podlegają osoby (lub grupy osób), które **wyglądają na
potencjalne ofiary**, które swoim ubiorem, ruchem, wzrostem i płcią (kobiety
mają gorzej) dają sygnał, że nie będą się długo i gwałtownie bronić,
nie będą zagrażać napastnikom w sposób istotny. A zatem nie fakt
posiadania broni w takiej sytuacji jest istotny, a to, co na ten temat myśli
napastnik. To obala oczywiście argumenty obu stron, choć bardziej widowiskowo
wali się gmach przeciwników broni: otóż napastnicy podejmując decyzję o
ataku boją się nie mniej niż ich ofiary. Ale z punktu mają przewagę,
ponieważ są stroną aktywną tego równania, zwykle więc przełamują opór
napadniętej (lub napadniętego), która dopiero reaguje na ich czyn i
aktywizuje swoją obronę - zwykle poniewczasie. A w takiej sytuacji
rzeczywiście wydawało by się, że najlepiej jest od razu oddać bandytom
wszystko, czego chcą i mieć nadzieję, że nie zrobią żadnej nadprogramowej
krzywdy.

Trenerzy samoobrony jednakowoż przekonują, że takie **bierne poddawanie się
napadom jest bardzo wielkim i bolesnym błędem**. Bierność ofiary ośmiela
napastnika i jeżeli oprócz motywacji majątkowej kierują go rządze innego
rodzaju, może skrzywdzić bezbronną ofiarę choćby po to, aby się wyżyć,
odreagować strach napadu (nienawiść), czy choćby, aby się popisać. W
prawie dżungli stoi jasno, że bezbronny nie ma żadnych praw i sam jest sobie
winien, że dopuścił do takiej sytuacji.

Zatem z jednej strony prawdą jest, że uzbrojeni ludzie (boż po to istnieje
broń boczna, żeby się ludzie nie musieli uczyć masowo karate) są
bezpieczniejsi od napadu[3], bo nie wyglądają na ofiary. Prawdą jednakoż
jest, że takie wrażenie sprawiać można całkiem bez broni. Prawdą
również jest, że w sytuacji napadu broń zabójcza, z ostrą amunicją, nie
różni się w swoje skuteczności od broni odstraszającej, czy
obezwładniającej. Klucz stanowi pytanie, czy zdołamy jej dobyć i użyć,
zanim gazrurka zetknie się z naszą głową. Czyli wracamy do podstawowego
zagadnienia: **najważniejsze to nie wyglądać jak ofiara**. Szansa, że w
ogóle kiedykolwiek będziemy musieli się bronić, jest wtedy dużo mniejsza.

=> https://pl.wikipedia.org/wiki/Rozbój 3:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Rozbój

Wniosek z powyższego jest taki, że czy będziemy musieli użyć broni w
życiu cywilnym, decyduje fakt, czy napastnik spodziewa się u nas broni, czy
nie. Przy czym rodzaj broni nie ma tu znaczenia. Posiadanie umiejętności
samoobrony i manifestowanie tego groźnym wyglądem jest tak samo skuteczne jak
uwidoczniona kabura z gnatem u pasa. Jednak gdyby zważyć proporcje, w tym
punkcie zwycięstwo przyznałbym zwolennikom posiadania broni, gdyż, jak
wyżej wzmiankowałem, broń palna jest jednym z rodzajów ochrony dla ludzi,
którzy w inny sposób bronić się nie potrafią.

#### Przeciwko przemocy na ulicach

Innym argumentem przeciwników posiadania broni (w skrócie tak nazywa się
przeciwników posiadania broni palnej) jest zagrożenie wzrostem przemocy w
życiu cywilnym wynikłe z faktu, że posiadacz broni palnej prędzej czy
później jej użyje. I zrobi to nie w samoobronie. Tutaj pozwolę sobie
przedstawić kilka obrazków pozyskanych głównie ze stron Brilliant Maps[4],
ale i z innych miejsc podkradzione.

=> http://brilliantmaps.com/ 4: http://brilliantmaps.com/

--------------------------------------------------------------------------------

=> %7Battach%7D../../images/2016-01-30-global-gun-death.gif Globalne
postrzelenia [IMG]

--------------------------------------------------------------------------------

Najpierwsza mapka mogłaby już zakończyć dyskusję ,,wewtem'' temacie, ale
dlaczegóżby bardziej nie pognębić oponenta? Na powyższym grafie widać
liczbę mordów z użyciem broni palnej. Dla dokładności wyszczególniono
symbolami miejsca, gdzie toczy się wojna. Jako żywo widać, że tylko Stany
Zjednoczone są krajem, w którym związki pomiędzy dystrybucją broni, a
śmiertelnością są dyskusyjne. Wszędzie indziej na świecie wynik jest
jasny: **nie ma widocznego związku pomiędzy dostępnością legalnej broni a
śmiertelnością od broni**. Widzimy Rosję, gdzie legalnie dostać broń jest
chyba jeszcze trudniej niż w Polsce. Widzimy Brazylię, gdzie zależy to od
stanu, podobnie jak w USA. Dystrybucja broni osobistej i śmiertelność od
broni palnej nie pokrywają się w oczywisty sposób. Widzimy RPA...

--------------------------------------------------------------------------------

=> %7Battach%7D../../images/2016-01-30-gunmurders-world-numbers.jpg Morderstwa
z broni palnej [IMG]

--------------------------------------------------------------------------------

.. które, jak widać, przoduje pod względem śmiertelności zwanej potocznie
,,ołowicą''. Ale nie, dyskutuje się zawsze przytaczając USA jako
sztandarowy dowód na **ZA** zarówno z **PRZECIW**. Tak w ogóle, to ta mapka
powyżej nie do końca pokrywa się z danymi liczbowymi, a oba obrazki
pozyskałem z tej samej strony www...[5]

=> www... 5: www...

W takim razie czemużby nie popatrzeć na ten kraik?

--------------------------------------------------------------------------------

=> %7Battach%7D../../images/2016-01-30-gun-ownership-usa.png Posiadanie broni
USA [IMG]

--------------------------------------------------------------------------------

Oto widzimy, że najwięcej posiadaczy broni w przeliczeniu na głowę
mieszkańca, skupionych jest w najpóźniej przyłączonych do USA stanach, tj.
Montanie, Wyoming i Idaho. Odcinają się od ładnego obrazka Arkansas i
Zachodnia Wirginia, ale to się wyjaśni, albo i nie, później. Widzimy też
zwiększone zgęszczenie w stanach delty Mississippi i okolic (znowu parę
innych się odcina od schematu, cóż robić). Alaski nie liczymy, bo tam mają
broń w celu opędzania się od białych misiów, a poza tym mało tam ludzi
mieszka i broń nie ma związku z zabójstwami. Postarajmy się zapamiętać
też okolice, w których legalnej broni jest stosunkowo najmniej. Oczywiście,
to *najmniej* jest i tak dużo większe od *najwięcej* w Polsce...

--------------------------------------------------------------------------------

=> %7Battach%7D../../images/2016-01-30-distribution-gun-related-deaths.jpg
Dystrybucja postrzeleń [IMG]

--------------------------------------------------------------------------------

Porównajmy zatem z rozkładem śmierci spowodowanych przez broń. Wyniki mniej
więcej się pokrywają. I to jest logiczne. Gdzie więcej broni, tam więcej
śmierci spowodowanych przez broń. Jakże by miało być inaczej? Podobnie
jest z samochodami. W Warszawie np. prawie niemożliwe jest zginąć pod
kopytami wielbłąda, z oczywistej przyczyny. Zatem fakt, że istnieje związek
ogólny pomiędzy bronią posiadaną, a śmiertelnością od tejże powinien
pozostać poza dyskusją, gdyż więcej ludzi ginie od samochodów niż od
pistoletów, a nikt nie zabrania posiadania samochodów. Nie o samą
śmiertelność bowiem tu chodzi, tylko o zabójstwa z użyciem broni palnej.
Popatrzmy zatem na następną mapkę.

--------------------------------------------------------------------------------

=> %7Battach%7D../../images/2016-01-30-distribution-gun-related-homicides.jpg
Dystrybucja autopostrzeleń [IMG]

--------------------------------------------------------------------------------

Związek pomiędzy rozkładem posiadania broni a zabójstwami od broni palnej
jest częściowy lub żaden. Spróbowałem skleić te dwie mapki, ale coś tym
Amerykanom chyba kraj to się rozciąga, to kurczy, bo tylko częściowo się
pokrywają...

--------------------------------------------------------------------------------

=> %7Battach%7D../../images/2016-01-30-possession-homicides.png Posiadanie
broni a zabójstwa [IMG]

--------------------------------------------------------------------------------

Widać, że zgęszczenie broni pokrywa się z zabójstwami głównie w delcie
Mississippi, Karolinie, pasie stanów rolniczych (np. Kentucky), punktowo Nowy
Meksyk. Ale w ogóle nie widać związku w Montanie, Idaho, Wyoming,
Północnej Dakocie, Nevadzie... Wniosek z tego taki, że nie samo posiadanie
broni jest kluczem do zwiększonego stężenia zabójstw.

Tu przerywnik, który wyjaśnia brak związku pomiędzy mapkami z rozkładem
zabójstw oraz rozkładem śmierci od broni palnej w ogóle. Otóż...

--------------------------------------------------------------------------------

=> %7Battach%7D../../images/2016-01-30-distribution-gun-related-suicides.jpg
Dystrybucja samobójstw z broni [IMG]

--------------------------------------------------------------------------------

.. w miejscach zwiększonego stężenia broni rośnie odsetek **samobójstw**
z użyciem broni palnej, co również jest logiczne i nie wymaga wyjaśniania.
Nie będę się też zniżał do polemiki z wombatami, które znajdą w tym
jakikolwiek przyczynek do wnioskowania o prawie bądź braku prawa do
posiadania broni. Wiadomo, że w rejonach zwiększonego stężenia motolotni
odsetek śmierci od motolotni powinien rosnąć. Jeżeli nadaje się na
samobójstwo, to samobójca posiadający broń palną wybierze ją jako
stosunkowo skuteczny, szybki i bezbolesny środek na załatwienie sprawy. W
rejonach małego stężenia broni ludzie siłą rzeczy wybierają inne metody
samobójstwa, ale nie znaczy to, że ich nie popełniają. Zwróćmy uwagę,
że zwiększony odsetek samobójstw od broni palnej występuje też w
hrabstwach o relatywnie niedużym odsetku posiadaczy broni palnej.

Relatywnie, bo i tak odsetek ten jest o niebo wyższy niż w Polsce...

Ale wróćmy do związku między morderstwami i bronią palną. Na razie
wykazaliśmy, że na mapie USA związek ten jest częściowy, czyli nie sama
broń palna decyduje. A zatem kto? Jak to było w przysłowiu? *Człowiek
strzela, Pan Bóg kule nosi.* Można to interpretować na różne sposoby (np.
że jest to próba zwalenia odpowiedzialności za wszelkie śmierci od broni
palnej na Pana Boga - podpowiadam to wojującym ateistom, niech się
ośmieszą), ale dla dobra wywodu usunę Boga z równania i pozostanie nam...
Człowiek. Tak, drodzy Państwo. To człowiek jest elementem decydującym o
zwiększonej śmiertelności od broni palnej, a nie broń jako taka, co
wykazałem powyżej. A zatem trzeba poszukać, jaki tajemniczy typ ludzi
sprawia, że krew się leje na ulicach.

Oczywiście nie będę tu opisywał moich drobiazgowych dociekań i badań,
pokażę tylko ścieżkę maksymalnie skróconą, która Czytelnika powinna
sama naprowadzić na odpowiednie wnioski.

Najpierw popatrzmy na mapkę z rozkładem w USA ludności zakwalifikowanej jako
**czarna**.

--------------------------------------------------------------------------------

=> %7Battach%7D../../images/2016-01-30-black-percent.gif Odsetka czarnych [IMG]

--------------------------------------------------------------------------------

Następnie popatrzmy na rozkład ludności tak zwanej **latynoamerykańskiej**,
czyli w starych książkach nazywanej Kreolami.

--------------------------------------------------------------------------------

=> %7Battach%7D../../images/2016-01-30-latino-percent-2010.png Odsetka
Latynosów [IMG]

--------------------------------------------------------------------------------

Wreszcie dodajmy te dwie mapki do siebie.

--------------------------------------------------------------------------------

=> %7Battach%7D../../images/2016-01-30-czarni-latino.png Czarni vs Latynosi
[IMG]

--------------------------------------------------------------------------------

Obszar zaciemniony oznacza zwiększone stężenie ludności **latynoskiej lub
czarnej**. Ludność czarna i kreolska koncentruje się głównie w
południowym pasie USA, podczas gdy rejony północne zamieszkałe są
głównie przez Europejczyków czyli tak zwanych białasów.

--------------------------------------------------------------------------------

=> %7Battach%7D../../images/2016-01-30-czarni-latino-morderstwa.png Czarni,
Latynosi i morderstwa [IMG]

--------------------------------------------------------------------------------

Na mapce powyżej zestawiłem rozkład ludności czarnej i latynoskiej oraz
rozkład zabójstw z użyciem broni palnej. Jak widać, jeżeli te trzy
czynniki dodamy do siebie, ciemne obszary się pokryją. Nie poradzi na to
żadna poprawność polityczna. Jednocześnie niepoprawni politycznie rasiści
też nie dostaną do ręki argumentów: aby doszło do jatki, muszą się
zejść dwa czynniki, przynajmniej w USA: ***musi być dużo kolorowych i dużo
broni***.

Wniosek z tego byłby prosty, gdyby USA stanowiło jakieś odzwierciedlenie
sytuacji światowej. A nie stanowi. Jest dość wyjątkowym państwem w skali
świata. Ma swoje specyficzne uwarunkowania, np. duży niedostatek obyczajowej
równości rasowej przeciwnie do szumnych deklaracji.

Chciałem jedynie wykazać, że nie prawo do legalnego posiadania broni jest
kluczowym warunkiem wzrostu bądź spadku odsetka zabójstw z użyciem broni
palnej, których to zabójstw tak bardzo się obawiają przeciwnicy tego prawa.
Najistotniejszym faktorem jest kultura danej grupy ludnościowej, narodu,
plemienia, klubu... Jeżeli w danej kulturze dopuszczalne jest łatwe
rozstrzyganie sporów przy użyciu broni, nie potrzeba pistoletów - pójdą
się rezać kosamy. Tam, gdzie ludzie są mniej egoistyczni, wolą pracować w
spokoju i spory rozstrzygać polubownie, nawet ryzykując, że czasem z tego
powodu poniosą jakąś stratę, niż żerować na bliźnich, nawet kosztem
rozpadu społeczności - gangów jest mniej i mniej jest też krwi na ulicach.
To nie broń decyduje, tylko ten, kto jej dobywa.

### Obrona miru domowego prawem, nie towarem!

Jedną z oszukańczych manipulacji, jakie stosują przeciwnicy legalizacji
broni palnej jest sprowadzenie sporu do postaci zerojedynkowej: albo
nieograniczony dostęp, albo kompletny zakaz. Oczywiście to oszustwo. *Prawo
posiadania broni zajmuje się wieloma szczegółowymi uwarunkowaniami, o jakiej
broni mowa, jak broń ma być przechowywana, przenoszona, w jakich warunkach
może zostać legalnie użyta.* Nie oznacza to strzelania na oślep z okna w
stronę maszerującej wycieczki przedszkolnej. Zwolennicy posiadania broni
palnej argumentują **prawem do obrony osobistej oraz obrony rodziny**. Obie
sprawy wydają się oczywiste. Szczególnie w naszym kraju trzeba być
nieuleczalnym naiwniakiem, aby wierzyć, że jakaś policja, czy nawet prywatna
firma ochroniarska, zdoła nas obronić przed ewentualnym atakiem. Niestety,
nie zdoła. Ale (aby zamknąć usta tym, którzy tu zaraz zawołają, żem
poplecznikiem strzelców) jeżeli pomyśleć na spokojnie, to widać od razu,
że nie o samą broń nam chodzi tylko właśnie o samo prawo do obrony.

Z poprzednich czasów, kiedy władza traktowała nas jak hodowlane bydło,
pozostał obyczaj, że obywatel na dobrą sprawę bronić się nie ma prawa.
Albo to prawo ma bardzo ograniczone. Powstało pojęcie *obrony koniecznej*, co
na logikę implikuje, że istnieje też jakaś *obrona niekonieczna*, co
stanowi piramidalną bzdurę: jeżeli nie ma konieczności się bronić, to
się nie podejmuje działań. Podjęcie działań to albo obrona (jeżeli
konieczność obrony występuje), albo atak (jeżeli konieczność obrony nie
występuje). A na atak musi wystąpić prawo do obrony, bo wobec ataku
występuje konieczność obrony.

Bo dyskusja na temat broni nielegalnej jest bezprzedmiotowa. Bandyci i tak ją
będą posiadać, a jeżeli zaczną zwykłym ludziom zagrażać za bardzo

* to zwykli ludzie też sobie kupią nielegalną broń i tyle.

--------------------------------------------------------------------------------


--------------------------------------------------------------------------------

Czyli zacznijmy nie od zmiany prawa takiej, że pozwoli się łatwiej ludziom
nabywać broń, bo po co im ta broń (w końcu dość kosztowna), skoro nie
mogą jej legalnie użyć? **Zacznijmy od rozszerzenia prawa do obrony.** Moim
zdaniem prawo do obrony występuje zawsze wobec każdego ataku i kończy się
unicestwieniem przeciwnika. Dziś obrona konieczne kończy się w momencie,
kiedy atakujący nie jest już w stanie nas dalej atakować, co jest punktem
prawnie bardzo dyskusyjnym (już łatwiej będzie prawnie sformułować, co to
jest śmierdzący menel w tramwaju i na czym polega jego szkodliwość i
zakłócanie porządku publicznego). Natomiast jeżeli przesuniemy wskaźnik
dla atakującego tak, że będzie on musiał sobie zdawać sprawę, że jeżeli
podjął decyzję o ataku, tym samym zrzekł się wszelkiej ochrony prawnej, do
śmierci samej włącznie - może to stanowić istotny czynnik odstraszający
potencjalnych rozbójników. Tak sobie to myślę.

Oczywiście, za prawem do obrony pójdzie też siłą rzeczy rozszerzenie prawa
do posiadania broni, w tym broni palnej. To oczywiste. Ale stanie się to w
innym (w sensie prawnym) społeczeństwie, gdzie jasno będzie ustalone, że
ryzyko prawne spoczywa zawsze na napastniku. A jak broń stanie się dostępna,
napastnik będzie musiał się spodziewać, że ryzyko rozszerzyło się też
na jego cielesność.

Broń ręczna nie będzie w żaden sposób zagrażać wojskom, które
ewentualnie mogłyby napaść na Polskę. Do czołgów nie wali się z pestek.
Legalna broń, w rękach dojrzałego społecznie obywatela jest wielkim
wsparciem policji w jej działaniach prewencyjnych. Bo jeżeli bandyta
spodziewa się, że może zostać zabity (nożem, siekierą, pistoletem), to po
pierwsze ogranicza liczbę ewentualnych ofiar do takich, dla których warto
ponieść takie ryzyko. Czyli odpadnie im większość obywateli, bo na nich po
prostu nie ma się jak obłowić. Ryzyko śmierci musi być godziwie
wynagrodzone.

**Czyli podsumowując ten przydługi tekst: najpierw prawo do obrony, potem
prawo do narzędzi obrony. W tej kolejności i koniecznie na TAK.**


📅 sob 30 stycznia 2016


=> ./index.gmi ↩ Index (Strona główna)

=> ./category/z-poziomu-podlogi.gmi 📁 Z poziomu podłogi
=> ./tag/zpodlogi.gmi #Zpodlogi
=> ./tag/przydum.gmi #przydum
=> ./tag/polemika.gmi #polemika