# Mamy daszek nad wejściem - na razie ażurowy.

**Dzień wczorajszy zaczął się podejrzanie lekko, łatwo i przyjemnie.
Stresowałem się bez przerwy w pracy, oczekiwałem aż gruchnie to
nieszczęście, które ma zwyczaj pojawiać się w najmniej spodziewanych
momentach.**

I się doczekałem.

Najsampierw odbyłem spotkanie robocze z panem Markiem Haberką, który
najwyraźniej zostanie naszym dostawcą okien. Jest doskonałym - i pierwszym
podczas tej budowy - połączeniem idealnych cech sprzedawcy i człowieka. Jest
zupełnie normalny i ma zamiar sprzedać mi tylko to, co jest mi naprawdę
potrzebne. Aż dziw bierze, że jeszcze tacy sprzedawcy istnieją, przecież
nowoczesny rynek zajmuje się już od dawna tylko wciskaniem kitu frajerom, a
ich późniejsza satysfakcja (a właściwie jej brak) pozostaje w gestii sądu
i hord adwokatów. Tymczasem jeszcze można spotkać handlarza, który odradzi
Ci zakup zupełnie Ci niepotrzebnej, a drogiej, rzeczy, świadom, że i tak
zarobi na tym, co Ci sprzeda. A zyski osiągnie on i tak długofalowo, bo
kolejni zadowoleni klienci polecają go następnym. Wyobraźcie sobie, on nie
ma swojej strony www!

Po spotkaniu z oknami wpadłem na chwilę do blacharni, wziąć cenniki na
orynnowanie, obróbki blacharskie i okna dachowe. Niestety, nie mieli
ocieplonego wyłazu odpowiedniej szerokości. Nie wiem, czy zrobimy interes.

W końcu udałem się w głąb Piastowa, obejrzeć rezydencję, jaką remontuje
sobie mój bliski kolega. Liczyłem na pokarm dla szarych komórek, gdyż
człowiek ten zajmuje się ogrodami, od lat mieszka w domkach i ma wiele
ciekawych rozwiązań zarówno dla krajobrazu, jak i dla wystroju wnętrz. I
nie pomylilem się.

Wtedy gruchnęło. Okazało się, że zamknąłem kluczyki w samochodzie.
Wiedziałem, że kiedyś to musi nastąpić. W końcu jakiś pajac rozwalił mi
zamek od strony kierowcy - kto włamuje się do starego rupla?! - i musiałem
zamykać go przez drzwi tylne. Na szczęście miałem w domu zapas

* jakieś 40km od miejsca nieszczęścia. Poczekałem sobie kilka godzin.

Ale zdążyłem na plac budowy przed zachodem słońca, żeby zrobić zdjęcia.
Oto one, prosię bardzo:

=>
http://aedificare.smirnow.eu/wp-content/2007-06-12-daszek-wejsciowy/01dlugie_kro
kwie_sr.jpg długie krokwie [IMG]

Te dłuższe krokwie mają się stać daszkiem nad wejściem, coby goście
podczas powitań a pożegnań nie mokli na słocie.

=>
http://aedificare.smirnow.eu/wp-content/2007-06-12-daszek-wejsciowy/02szczyt01_s
r.jpg szczyt 01 [IMG]

=>
http://aedificare.smirnow.eu/wp-content/2007-06-12-daszek-wejsciowy/03szczyt02_s
r.jpg szczyt 02 [IMG]

Tak oto wygląda wciąganie i mocowanie kolejnych krokwi. Niestety, nie
dysponujemy dźwigiem, który by nam ulżył...

=>
http://aedificare.smirnow.eu/wp-content/2007-06-12-daszek-wejsciowy/04mocuja_kro
kwie_sr.jpg mocują krokwie [IMG]

=>
http://aedificare.smirnow.eu/wp-content/2007-06-12-daszek-wejsciowy/05daszek_wej
sciowy_sr.jpg daszek wejściowy [IMG]

Oto jeszcze raz widok na przyszły daszek wejściowy. Mierziła mnie idea tego
polsko-szlechecko-ganeczkowatego ustrojstwa, jakie wywalają architekci na
wszystkich gotowych projektach. Okropność! U nas będzie taki większy okap,
bo coś być musi, ale bez tych fajansiarskich kolumienek. Myślę, że będzie
ładnie.

=>
http://aedificare.smirnow.eu/wp-content/2007-06-12-daszek-wejsciowy/06jetki_sr.j
pg Jętki - wielodniówki [IMG]

I na do widzenia - więźba dachowa z jętkami.


📅 wto 12 czerwca 2007


=> ./index.gmi ↩ Index (Strona główna)

=> ./category/blog-budowy-domu.gmi 📁 Blog budowy domu
=> ./tag/budowa.gmi #Budowa