# Jestem zmęczony.

**Bo jestem początkująca kierowca. A 500 kilometrów to dla mnie dużo. Ale
po co właściwie jeździć w dzisiejszych czasach tak daleko? To nie można do
sklepu pod domem?**

Czyli trzeba zacząć od początku. No więc (wiem, nie zaczyna się...)
urodziłem się... Przewinę kawałek... W pierwszy dzień wiosny cała
młodzież wyległa na Starówkę... Przewinę kawałek... W pierwszy dzień
wiosny padało. Spotkanie z panem od strugania mojego drewna konstrukcyjnego
zaplanowałem zatem pod dachem. Miał robić badania w Warszawie, więc nie
miałem daleko. Już z daleka wydał mi się podejrzany. Dzierżył w lewicy
teczkę, a na niej jakiś wytarty świstek. Zamiast jakiś optymistycznych
wieści na dobre zagajenie rozmowy, powiedział:

* To wszystko, co tartak zrobił, więcej nie ma.

Myślałem, że zemdleję. Na świstku była tabelka z wykazem drewna na dach.
W podsumowaniu (na dole) widniało: 10 metrów sześciennych. A ja zamawiałem
prawie 40! No, to koniec. Zakopujemy ławy, piszemy list przepraszający do
banku i udajemy, że nic się nie stało. Na szczęście parę jeszcze kartek
miał schowane w teczce. Wyjaśniło się. Właściciel tartaku zgubił maila z
wykazem drewna na elewację. Znaczy, jeszcze nie zginąłem. Bez elewacji
można budować, a nawet od biedy mieszkać. Roboty mogą być kontynuowane.

**Psiakrew, cholera! Każdy kolejny tydzień, każdy kolejny malutki etapik,
etapiczek, etapiczuniek, etapiczunieczek budowy to kolejna, mniejsza lub
większa, amba (dla nastoli: ftopa). Teraz już wiem, dlaczego, paradoksalnie,
osadnicy, którzy przeprowadzili się do własnych domów, statystycznie
częściej zapadają na zawały.**

Ale elewacji nie ma. Stanęliśmy z Głównym Technologiem w wietrzny i
deszczowy piątek (do wiadomości synoptyków: obiecywaliście słońce i
wiatr!) nad wykopem, w którym, w zapadającym zmroku majaczył zarys ławy, a
światło latarni odbijało się od stojącej na betonie wody. Błoto po
kolana. Odwołaliśmy ekipę, która miała w sobotę stawiać szalunki na
ścianki fundamentu.

I znowu błąd. W nocy przestało padać, do południa grunt tak podsechł, że
kalosze przestały zapadać się w błoto. Woda prawie cała wyschła. Można
było robić. Ale co robić? Przez pół soboty kroiłem papę na paski. Do
wykonania izolacji poziomej przeciwwilgociowej pod ścianką fundamentu.

A w niedzielę pojechaliśmy na Śląsk, walczyć o drewno na elewację. I w
sumie nie ma tego złego i tak dalej. Odrobinę drożej, ale jednak lepiej.
Zaoferowano nam modrzew. Będę miał elewację z modrzewia. Dla informacji: z
drewna tego wykonywano boazerię. Kolorek podobny do sosny, ale taki bardziej.
I słoje ładnie opalizujące. Cytuję za gazetą[1]:

=> http://dom.gazeta.pl/Ladny-Dom/1,61603,2741119.html 1:
http://dom.gazeta.pl/Ladny-Dom/1,61603,2741119.html

> Modrzew. Jest to najlepsze i najtrwalsze drewno budowlane spośród
> gatunków iglastych. Doskonale nadaje się do wyrobu okien i drzwi.
> Charakteryzuje się bardzo dużą odpornością na wilgoć - pod jej wpływem
> prawie się nie odkształca i nie ulega korozji biologicznej. Modrzew
> jest jednak gatunkiem dość rzadkim i dlatego stosunkowo drogim.

Czyli same plusy. No, znowu się zapaliłem. Będę się cieszył, jak drewno
dojedzie i je obejrzymy. Na razie to gruszki na wierzbie.

Z wyprawy wróciliśmy późnym wieczorem. A dziś jedziemy z bratem i
Głównym Technologiem na budowę i będziemy w starej wannie kręcić beton,
albowiem Kierownik Budowy zarządził, że wystają druty strzemion. Czyli
trzeba trochę nadlać, żeby nie wystawały. Plan jest taki: o 16:00 wsiadamy
do auta i śmigamy w korku na działkę. Czyli przyjedziemy około 17:00,
17:30. Ekipa wysiada, a ja śmigam po cement. I robimy do ciemności. A na
jutro coś wymyślimy. W końcu trzeba te nieszczęsne paski papy, które
ciąłem w sobotę, ponadziewać na wystające z fundamentu druty, położyć
na ławie, zasmarować dziury masą dyspersyjną.

I tak do czwartku. A w czwartek przyjeżdża ekipa stawiać szalunki na
ścianki fundamentowe. A piątek wylewka. A w sobotę...


📅 pon 26 marca 2007


=> ./index.gmi ↩ Index (Strona główna)

=> ./category/blog-budowy-domu.gmi 📁 Blog budowy domu
=> ./tag/budowa.gmi #Budowa